środa, 19 czerwca 2013

Kto napisał ten wiersz?

Mały powstaniec
Powstaniec mały, jakich wtedy było mnóstwo,
  nie dlatego, że doskwierało mu lenistwo,
  prawda może być trudna, lub nawet zabójcza.
  A to wszystko przez to, że ta banda rozbójcza,
  pełna pogardy dla ludzi z krwi oraz kości,
  pozbawiając ich wartości oraz radości.
  Nie mówię tu o nikim innym jak o niemcach,
  "cywilizacji" żyjącej na krajów zgliszczach.
  A teraz przejdźmy do rzeczy pięknej lecz smutnej,
  iluż Polaków stanęło do walki zbrojnej,
  zarówno dzieci, mężczyźni oraz kobiety,
  choć był to wielki dla dzieci nadmiar roboty,
  a charowały one jak w dzień tak i w nocy,
  pracowali za dwóch choć mało mieli mocy.
  Historię małego powstańca wam opowiem,
  opowiem wam historię, której nie rozumiem.
  Takich ludzi jak on było bardzo wielu,
  lecz nie tędy droga mój miły przyjacielu.
  Wszystko zaczęło się od przykrej wiadomości,
  pozbawiającej jego rodziców wolności.
  Nie miał on nikogo poza mamą i tatą,
  swoich braci stracił podczas bitwy nad Wartą,
  a jego trzy siostry siedziały w Pawiaku,
  choć nie mówiły w ich "królewskim" języku,
  a mając na myśli oczywiście niemiecki,
  lecz wróćmy do historii naszego bidulki.
  Po dwóch latach rozpoczęło się to powstanie,
  było ono w niejakim warszawskim stanie,
  do niego też przyłączył się bohater mały.
  Jako listonosz Armii Krajowej był dbały,
  choć miewał czasem niewielkie złości napady,
  co mogło go sprowadzić do prędkiej zagłady.
  Był on najlepszym z najlepszych listonoszów,
  roznosił najważniejsze z komunikatów.
  Aż życie jego zmieniła pewna łączniczka,
  była z niej mądra i piękna dzieweczka,
  zmieniła się jego postawa całkowicie,
  otóż mianowicie dbał teraz już o życie.
  Lecz pewnego razu jego życie runęło,
  jego życie niestety się bardzo zmieniło,
  była to wina jednego celnego strzału,
  żołnierza strzelającego zza ostrokołu,
  trafiając w lewą pierś tej łączniczki Małgosi,
  stwierdził, że za duże jarzmo on teraz nosi,
  przyrzekł, że zabije tego Gosi mordercę,
  chociaż mu wzbronili, to on dał obietnicę,
  wiedział, że nie ma szansy na jego przeżycie,
  więc po kryjomu pożegnał się należycie,
  zabrawszy misia, jej zdjęcie oraz pistolet,
  miś był to czarny, a jego uszy zdobił fiolet,
  włożył go do kieszonki przy małym serduszku,
  ręce obsypał drobiną białego proszku,
  który był cyjankiem, czyli straszną trucizną,
  na wypadek gdyby w walce on nie zginął,
  aby zginąć prędko, nie przez szwabski katiusze.
  Ruszył on prędko przez zniszczone podwórze.
  Nagle przed nim żandarm doń z broni wypalił.
  Mały powstaniec upadł, przy czym się zadławił,
  a z jego lewej piersi wylewała się stróżka krwi,
  zamknął oczy wiedząc, że nikt go nie wybawi.
  A teraz szczerze powiedz, drogi przyjacielu,

  Za co zginęło małych powstańców tak wielu?

Jak myślicie, kto go napisał?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz